cica nie było co pilnować, bo ani myślał uciekać, a miał tyle rozsądku, że o swem odkryciu nikomu ani pisnął. Owszem dla niepoznaki poszedł do owej słomianej kasztelanowej i bawił ją przez dobre pół godziny. Potem się zakręcił jeszcze... Ciwunównie zaniósł dobranoc i z nami wszystkiemi wyszedł razem, dążąc do swojego dworku. Tu mu już podobno książę wcześnie strużów kazał posłać — tak się lękał, aby nie uciekł i całej historji nie rozgłosił.
Figlaby się był Radziwiłł cale nie sromał, ale że go filut tu złapał i wziąć mu się nie dał, był niepocieszony. Powiadali mi później, że z Puzyną siedział do północy, wzdychając i narzekając na niedołęstwo przyjaciół swych, na dolę, która go prześladowała, że mu się nigdy nic nie udawało i że dom Radziwiłłowski upada. Trzeba było oczywiście szlachcica, który zwąchał zdradę, załagodzić: przywiązać, posmarować czemś... najłatwiejszą rzeczą było go z Ciwunówna ożenić, a tego właśnie wojewoda sobie nie życzył. Nazajutrz rano nim jeszcze się na zamku ruszać poczęto — kasztelanowa zniknęła... Powiedziano, że pozdrowiawszy do dóbr swych odjechała... kilka osób tylko świadomych było przygody, tajemnica więc utrzymać się mogła... Krzyski swoim zwyczajem przyszedł przed objadem, zdaleka sobie stanął, skłonił się skromnie i jakby pewien swego naprzód się nie wyrywał.
Książę mijając go, głową mu tylko kiwnął, odpowiadając na niski pokłon, a szlachcic miejsce u stołu zajął niby przypadkowo niższe i dalsze niż zwykle. Zniknięcie kasztelanowej, różne wieści chodzące o tem po dworze, mogły dać powód do rozmowy publicznej przy stole, czego znać książę chcąc uniknąć, rozpoczął zaraz sam bałamutne opowiadania jakieś i nikomu o rzeczach zwyczajnych do słowa przyjść nie dał. Gdy to ten, to ów zagadnęli z innej beczki, bardzo umiejętnie narzucał swój przedmiot i tak szczęśliwie doszliśmy aż do wetów, a prędce też powstali.
Nigdym jeszcze Krzyskiego tak skromnym i ci-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Papiery po Glince.djvu/62
Ta strona została uwierzytelniona.