dosyć, to by się już nie zmieściło... tak... z gruba tylko... co lepszego.
Bogusławski siadł, jedne, drugie odczytał — potem podaje list księciu... wojewoda rękę odsunął.
— Daj mi pokój? oczy mnie bolą? — od kogo?
— Od państwa Krzyskich?
— A! książę mruknął... Niema tam pewno nic pilnego. tylko komplementa w cukrze smażone...
— Zdaje mi się, że jest prośba do w. ks. mości.
— O! o! tegoby już było nadto — przerwał wojewoda, czegóż u djabła chcą, żebym im z Nieświeża ustąpił? Dałem Tyszów, Wulkę, Malunicze, a jeszcze nie dosyć?
I wysapawszy się dodał...
— No, czegóż chcą? o co proszą, panie kochanku...
— Na chrzciny zapraszają! śmiejąc się dodał Bogusławski.
Porwał się wojewoda klasnąwszy w ręce... — nie może być! — Cóż to, cud się stał... Na chrzciny! proszę! a cóż tam Pan Bóg dał?
— Syna, mości książę, rzekł biorąc list Bogusławski. Sama pani pisze, iż go tylko z wody ochrzczono, a z ceremonjami na w. ks. mość oczekiwać będą...
— A! to poczekają długo — rzekł wojewoda... ja niepojadę! Widzisz, panie kochanku, między nami mówiąc ten Krzyski, wyglądał na arlekina, a w rzeczy to kuty chłop, tak umié do kieszeni rękę włożyć, panie kochanku, ani się obejrzysz... Nie pojadę... znowu im się czego zechce... a no — dosyć.
Śmiał się Bogusławski.
Ale tu mości książę, rzekł z listu czytając, pani Zoryna Krzyska dodaje manu propria, iż gdyby chłopcu lat dwadzieścia na chrzest czekać przyszło, nie da go nikomu trzymać tylko w. ks. mości i o Karola imię prosi, aby wolno było mu go dać.
Książę bardzo lubił się zawsze uskarżać... skorzystał więc z tej zręczności.
Byłem przytomny.
— Wolę odpisać i posłać nowonarodzonemu jaką
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Papiery po Glince.djvu/77
Ta strona została uwierzytelniona.