rękę do ziemi aż przykładając, a choć książę nie bardzo chciał go widzieć, zmusił do kiwnięcia głową. Trudnoż go było choć natręta za drzwi wyprosić — ale to znacznie humor księcia już i tak nienajlepszy, popsuło.
— Kaduk go tu wniósł — mówiliśmy po cichu. Notabene kauzyperda nigdy bez przyczyny nie jeździł, a że się tu fatygował, nie było już bez kozery.
Niemam na to najmniejszego dowodu, ani na pewno utrzymywać mogę, żeby kauzyperdę umyślnie tu Krzyski sprowadził w pewnych widokach; przecież, że on przypadkowo się tu przybłąkał, przysięgaćbym nie chciał. Ów Krzyski, jak się to całem życiem ukazało, człek był umiejący chodzić około swoich interesów.
Kauzyperdę zaproszono do śniadania, a książę widocznie widzieć go nie chcąc tak manewrował, iż się z nim nawet oczyma nie spotkał. Gdy do stołu podano, poszedł Kaczura z innemi i siadł opodal wprawdzie, ale tak, by wojewody z oczów nie stracić. Do rozmowy kilka razy się wmięszał... nie odpowiedział mu nikt, to go bynajmniej nie zraziło.
Wino było co się zowie przednie, kielichy krążyły gęsto, czekał znać aż się głowy rozgrzeją... W istocie pod koniec objadu weselej się zrobiło, raźniej; rejent też parę razy potrafił słówkiem dowcipnem śmiech obudzić, chociaż się sam nie śmiał nigdy... W ten sposób jakoś się zaintrodukował między rozmawiających... Książę, około którego ze szczególną pieczołowitością pani Krzyska chodziła, ujęty jej gościnnością, rozczulony wspomnieniem lat młodych, zwolna coraz stawał się weselszy i parę razy już coś rzucił tak po swojemu, co zwiastowało, iż zapomniał rannego kwasu. Nad wieczorem z Nieświeża wrócił posłany i przywiózł, co mu znać polecono... tak, że oprócz tysiąca czerwonych dla dziecka dostało się coś każdemu. Kanak bardzo piękny matce, ojcu zegarek przedni, pani podstolinie pierścień kosztowny. Mamkę, że była z sąsiedniej wsi Radziwiłłowskiej, oprócz rękodajnej sumki jaką dostała, obdarzył książę
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Papiery po Glince.djvu/81
Ta strona została uwierzytelniona.