Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Papiery po Glince.djvu/87

Ta strona została uwierzytelniona.

okazywał samej pani dawny afekt, i poszanowanie. Drugich chrzcin nie było się co już obawiać, bo oboje państwo nie pierwszej byli młodości; a już i więcej z księcia wziąść było trudno, bo ich obdarzył jak mało kogo. Za każdym razem gdy ich widział w Nieświeżu, o małego Karolka się dowiadywał, a Krzyskiego pytał, czy mu tam djabeł nie przeszkadza... lecz zawsze tylko dziękczynienia odbierał...
W lat pono pięć po tych chrzcinach, jeśli dobrze sobie przypominam, jednego rana znajduję księcia podpartym na łokciu, nad listem rozłożonym, zamyślonym i smutnym. — Patrzno asindziej panie kochanku — rzekł do mnie — wszak ta biedna Zoryna... umarła! Dalipan nie wiem, nie uskarżała się nigdy żeby jej źle było... wszyscy mówią, że Krzyski przed nią chodził na palcach — a przecież mam to przekonanie, panie kochanie, że ten kuglarz ją zamęczył. Kobieta uczciwa i rozumna taiła się ze swoją biedą, a szczęśliwą być nie musiała.
— A z czego umarła? spytałem...
— Kaszlała... musiała suchot dostać... panie kochanku odezwał się książę smutnie — bieda na świecie. Zaprasza mnie na pogrzeb — ale nogi mam popuchłe.. nie mogę być, jedźcie wy... i niech tam pomogą, jeśliby czego potrzebował...
Jechaliśmy więc z rozkazu książęcego do Tyszowa — i znaleźliśmy Krzyskiego wybladłego, smutnego, płaczącego, aż za serce nas pochwycił tem strapieniem, bo się rozpadał przy trumnie, a w kościele na głos szlochał, że utulić go było niepodobieństwem. Stypę sprawił co się zowie piękną, i duchowieństwo, którego tam było mnóstwo, uraczył, obdarzył, nakarmił i napoił należycie.
O czem wszystkiem księciu doniesiono, oraz i o tem, iż żonie zaraz monument piękny wznieść kazał i tablicę marmurową sprowadził, do której przeor napis łaciński skomponował. To go w oponii wojewody podniosło tak, iż gdy w żałobę odziany przyjechał księciu podziękować i sierotkę swą polecać, przyjął