Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Papiery po Glince.djvu/9

Ta strona została uwierzytelniona.

wie ci, co za groszem gonili po świecie, ciągnęli tu jak w dym, bo słynął książę z bogactwa nie daremnie, a gdy radziwiłłowską dumę kto zażyć umiał, sypnął niemal po królewsku. Używano wspaniałości i nadużywano. Wieszało się więc koło naszego dworu mnóstwo przybłędów. Niektórych z nich pozbyć się było trudno, a wielu gdy raz książę Karol przyjął i prosił by zostali, zasiadali na całe lata, jedli, pili i żywili się odrobinami... a gospodarzowi z twarzy ich nazwać było trudno.
Raz pamiętam, po obiedzie, dzień był gorący i powietrze parne, towarzystwo całe, od stołu wstawszy, udało się za księciem do ogrodu. Była w nim altana grabowa, ogromna, dobrze utrzymywana, gęsta, cienista, a mogąca bodaj paręset osób pomieścić, — książę w niej spoczywać lubił, bo i słońca nie przepuszczała i gdyby pokropiło, nie łacno deszcz zmoczył, tak gęsto splecione miała gałęzie.
W pośrodku niej stół kamienny okrągły, dokoła takież ławy i jeszcze darniowe siedzenia rzędami były ustawione. Honoratiores zasiadali na kamieniach, reszta na darni, która, chociaż miększa, miała tę niedogodność, iż wilgoć z siebie, w tem cienistem miejscu wziętą, sączyła, ale czasu lata nie dawało się to czuć bardzo,
Chociaż już wówczas w Nieświeżu nie pito tak jak bywało dawniej, i książę stracił był gust do gęstych puharów, nie obeszło się wszakże po obiedzie bez kieliszka, i ledwie do altany dwór zatoczył, słudzy tace z butelkami za nim przynieśli; pił kto chciał i co życzył. Wino na dni powszednie nie było osobliwsze, ale węgrzyn wytrawny i dający się pić. Gdyby też lepszego dawano, nie starczyłyby piwnice na tyle gęb i gardeł. Corocznie szły z Węgier transporta, a stary zasób był niezmierny. Młodego wina nie używano, stawiono je na konserwę, a wytrawne porządkiem na stół promowano. Piwniczy księcia, co miał w zarządzie składy różnych napojów, bo tam znalazł każdy co chciał, pono ptasiego mleka tylko brakło — nie małą