Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Piękna pani.djvu/27

Ta strona została uwierzytelniona.

ruszając się coraz bardziej — jestże w stanie ten najzimniejszy z ludzi, zaspokoić pragnienia duszy i serca tak wzniosłej istoty!...
I podniósł ręce w górę, z wyrazem rozpaczy je załamując.
— Uwierzyłżebyś, — dodał schylając mi się do ucha — że ten człowiek szuka sobie za domem rozrywek: ma kochanki! bałamuci się niewiedzieć kim! A! to niepojęte, to okropne, mając takiego anioła.
Zamilkliśmy na chwilę, starzec był rozogniony i drżący.
— Uczciwy zresztą i dobre człeczysko w innych razach, — dodał poprawiając się — dość dla niej nawet delikatny, ale dziwnie, niepojęcie obojętny i zimny jak posąg. A jak ona to znosi, jaką jest dla niego, jak go pielęgnuje, jak jest czułą żoną i matką, choć rozranione serce niechęć i nienawiść miećby powinno. To anioł, powiadam ci, to anioł!
Sędzia długą swą litanję pochwał zawsze kończył tem jednem wyrażeniem, które dlań zamykało w sobie wszystko; a mówiąc tak był przejęty, że łzy miał w oczach biedny staruszek.
Nie mogąc się dość nagadać, raz wszedłszy na ten przedmiot, odprowadził mnie aż do domu, i zasiedział się z godzinę, rozpowiadając całe życie hrabiny, wedle tego, jak je znał i pojmował; a żem go słuchał z żywem zajęciem, bo mnie ta kobieta silnie ku sobie pociągnęła, zapuścił się więc w szczegóły, które dla mnie były miarą uczucia, jakie nawet w ostygłych i wyżytych ludziach wzbudzić mogła.
Obraz, jaki mi kreślił, był smutny i poetyczny, ale sędzia stworzył go sobie z materyałów od samej bohaterki czerpanych, przyjętych z zupełną dobrą wiarą, i wyidealizował jeszcze wszystko, co ją męczennicą uczynić mogło, podnieść i w świetle najsilniejszem postawić.
Laura urodzoną była, jak mi opowiadał, w domu dawniej magnackim, i pochodziła z jednego z najstarszych w kraju rodów; ale jej rodzice nieszczęśliwym