Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Piękna pani.djvu/32

Ta strona została uwierzytelniona.

Sędzia idąc na końcu ze mną, bo się tu uważał za domowego, miał czas mi szepnąć:
— Zobaczysz jeszcze, jaka gospodyni! zobaczysz, co za obiad! Ma czas śpiewać, grać, malować, pisać i zająć się nawet kuchnią; ja ci powiadam, że to jest wyjątkowa istota, jakiej drugiej nie ma na świecie.
Siedliśmy, a rozmowa przy objedzie przeszła jeszcze poprzedzającą dowcipem, zręcznością, wesołością; hrabia tylko był milczący.
Mając tu rolę bardzo podrzędną, myślałem, że zostanę zapomniany i będę mógł swobodnie robić postrzeżenia nad nowym dla mnie światem; ale hrabina nie dała mi się skryć, ścigała okiem jak wszystkich, ośmielała i zmusiła, żem prawie był dowcipny.
Uśmiechniesz się może, że tak drobne pamiętam okoliczności! Powtórzyłbym ci każde jej słowo, odmalował ruch każdy, tak je doskonale zatrzymałem. Był-to początek smutnego dramatu mojego życia.
Oczarowany, nie wiedziałem doprawdy, co myśleć, widząc jej oczy tak często zwracające się ku mnie, chociaż powinienem był dostrzedz, że z równym wyrazem i równie tkliwie goniły po wszystkich twarzach... Nie zdawałem sobie sprawy z tego, co się działo ze mną, ale czułem się w jakiemś usposobieniu ducha nadzwyczajnem, rozkosznem, podnoszącem mnie. Przy końcu objadu gotówbym był dać życie dla niej.
Nie dziw też, że nazajutrz na wszystkie zgodziwszy się warunki, zostałem sługą jej i domownikiem hrabiostwa. Wydało mi się to największem na świecie szczęściem.
Następnych dni kilkanaście spędziliśmy jeszcze w mieście, w ciągłym wirze zmieniających się a coraz nowych twarzy, witanych przez nią z tą samą życzliwością gorącą. Każdy nowy przybysz na chwilę zajmował i pochłaniał ją całą; później, gdy go jak ciekawe dziecię cacko nowe, ze wszystkich stron obejrzała... rzucała obojętnie, biegnąc ku innej zabawce.
Z kolei i jam się miał stać cackiem nowem w rękach pięknej Laury, ale nie uprzedzajmy wypadków.