Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Piękna pani.djvu/37

Ta strona została uwierzytelniona.

nieść, dać ocenić, ale nie wiem jak to się działo, że usiłowania nie tylko nie osiągały celu, ale przeciwny robiły skutek. Sierota cierpiała widocznie, znosząc swe położenie, z cichym heroizmem ofiary, która wie, że kielich musi wypić do dna. Może i to przyczyniało się jeszcze do tajemnego między niemi nieporozumienia, że hrabia, którego pomawiano o zupełną nieczułość, o brak serca, widocznie lubił Halkę i starał się zawsze w krytycznych razach być jej pomocnym. Uczucie to wprawdzie tak było przyzwoite i umiarkowane, że nie dozwalało się nic domyśleć, prócz troskliwej, prawie ojcowskiej opieki; ale gdy po stronie hrabiny i w jej obronie nie występował nigdy, a Halkę zasłaniał od najmniejszego dotknięcia, stawało się widocznem. Hrabina czasem sobie z tego zażartowała, ale widać było, że czuła.
Niezmiernie podrzędną rolę grała Halka w salonie; czasem była niedostrzeżoną, wchodziła po cichu, zasuwała się w najciemniejszy kątek, brała robotę; nie mięszała się do rozmowy, obawiała się podnieść oczu nawet, i znikała jak przyszła, część większą dnia spędzając w swoim pokoiku. Chociaż lubiła muzykę, trudno było ją skłonić, aby zagrała i zaśpiewała, a gdy ją hrabina zmusiła prośbą natarczywą, która się rozkazowi równała, nieraz ze łzami siadała do fortepianu.
Pierwszych dni ledwiem widział sierotę, tak blask piękności hrabiny zajął mię i owładnął mną całym; później położenie nasze zbliżyło nas nieco.
Role naszo w tym domu bardzo były podobne, bo tylko je rozróżniało, że hrabina ukazywała mi aż nadto uprzejmości, a dla Halki była więcej jak obojętną. Sierota potrzebną jej się stawała niekiedy jako kontrast, jako ofiara, a choć używała jej z największą obojętnością, nie podobna się było nie użalić losu tej istoty, poświęconej bożyszczu nielitościwemu.
Dlaczego widząc to wszystko chwilami, i jakby jasnowidzeniem, pomimo podziwu, oburzenia nawet,