Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Piękna pani.djvu/48

Ta strona została uwierzytelniona.

i uczucia, ale on także nigdy mnie nie pojmie. Przyznam się — dodała poufnie spuszczając oczy, — że go posądzam o niepotrzebną wcale miłość dla mnie. Trzeba wiedzieć, że mam szczęście do starych! Baron ma polor świata, jest przyzwoity, ale ani sztuki, ani poezji w nim nie szukać; dla niego hollenderski obrazek starego pijaka nad kuflem piwa, lub zabitego ptaka z pierzem delikatnie wykończonem, jest ideałem malarskim... i tak we wszystkiem. Nie potrzebuję się panu tłumaczyć, że mój kuzynek, dzieciak, choć bardzo dobre chłopię, ale tak jeszcze zielone i pocieszne ze swą zarozumiałością, iż wcale nie może uprzyjemnić mi swem towarzystwem długich godzin, które spędza ze mną. Ten także patrzy mi w oczy, jak żebrak wyglądający jałmużny, a niesłychanie śmieszny, ale dobre, dobre stworzenie: wkroczyłby w wodę, gdybym mu kazała. Jedynym — dodała po chwili namysłu znowu, — jedynym lepiej mnie pojmującym jest poczciwy Ferreti. Szkoda, że pan tak dobrowolnie skazując się na samotność, nie chcesz się zbliżyć do niego: jest to człowiek pełen rozumu, oczytany, erudyt, a przytem uczuciowy i serdeczny. Ma swoje śmieszności, ale któż bez nich?
I tak przebiegając cały swój dwór, który nielitościwie sądziła czasem, to znowu wychwalała do zbytku, starała mi się dowieść hrabina, że mogłaby mnie wybrać za przyjaciela i... dałem się wziąć na wędkę temu robaczkowi miłości własnej. Pamiętam, że po kilku takich rozmowach wieczornych nabrałem przekonania, iż dwie nasze dusze stworzone są dla siebie, a ona pierwsza to odgadła. Uwierzyłem święcie w tęsknotę, smutek, potrzebę zwierzeń, i zbliżyłem się, zapomniawszy dawnych postanowień swoich.
Nastąpiła epoka może najszczęśliwsza w życiu mojem, którą jednak wkrótce drogo miałem przypłacić.
Miłość, którą wzbudziła we mnie pierwszem wejrzeniem, ujarzmiona rozumem, ostudzona radami Halki, wybuchnęła niewstrzymywana, silna, potężna. Mo-