Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Piękna pani.djvu/96

Ta strona została uwierzytelniona.

wieka, nie dotknęło mnie nawet, tak jeszcze władała mną namiętność; chwyciłem się za piersi, wołając boleśnie na osierocenie tylko.
Doktór poruszył głową spokojnie, w milczeniu ścisnął mi rękę, i odszedł krokiem powolnym. Halka już się nie pokazała więcej, misja jej już była skończoną. Uspokojona zapewnieniem lekarza, nie chcąc wyzywać podziękowań i słów wdzięczności, tegoż dnia sama jedna, o ubogim groszu własnym, którego część jeszcze większą zostawiła dla mnie, pospieszyła wprost do kraju.
Jak dziecko płakałem tego wieczora osamotniony, ale wreszcie potrzeba mi było pomyśleć o sobie, szukać jakiegoś ratunku, coś przedsiębrać.
Halka zostawiła mi tylko list chłodny, trochę własnych pieniędzy, które umyślnie starała się jako z innego źródła pochodzące okazać, i o szczupłym groszu, ściśle obrachowanym, aby się dostać na miejsce, znikła biedna wstydząc się swego poświęcenia. Z przypisku jej dowiedziałem się, że hrabina jadąc do Włoch, na miejsce moje przyjęła do Władzia Francuza, i że na tę posadę nic już rachować nie mogłem. Wszystko to roztargniony odrzuciłem na bok, szukając tylko chciwie wiadomości dokąd się udała hrabina, bo pierwszą myślą moją było gonić za nią. Nie zraziło mię wcale jej obejście się ze mną prawie okrutne i takiej dowodzące obojętności; nie pomyślałem o własnej przyszłości: począłem rachować tylko, jak i o czem dostać się potrafię do Florencji lub Rzymu.
Noc przebyłem niespokojny w najdzikszych marzeniach; nazajutrz przyszedł doktór jak zwykle. Od niego myślałem coś więcej o podróży hrabiny się dowiedzieć, ale stary lekarz albo sam ją z oczów stracił, lub udawał, że nie wie dokąd wyjechała.
Obliczywszy chciwie mój grosz pozostały, postrzegłem, że mi go na najuboższą podróż do Włoch wystarczyć nie może. Zniecierpliwiło mię to tylko, ale nie odwiodło od zamiaru mojego: postanowiłem bądź co bądź widzieć ją jeszcze.