książę Ludwik — nie mają już dla mnie kobiety najmniejszego uroku.
— A! to niepodobna — przerwał wesoło książę Józef. — Kobieta może wkońcu znużyć, ale kobiety nigdy. Ja kocham się całe życie i to mnie na świecie trzyma. — Gdy nie będę mógł zająć się żadną, choćby na dwa dni — każę się pochować!
— Jesteś niepoprawny, — odezwał się de Ligne — nienasycony. Zdaje mi się, żeś już powinien był wszystkie niewieście typy wyczerpać, wszystkie rodzaje piękności przekochać, że dla ciebie nic nowego nie powinno być na świecie.
— A! Louis! Co pleciesz! każda kobieta jest zagadką nową! — przerwał Pepi. — Czy może być co ciekawszego nad te sfinksy?
— Które — nieodgadnięte pożerają — dodał de Ligne.
— Tych co się im zjeść dają! — odparł Pepi.
— Nie — cher Pepi — zawołał gość — ty się bałamucisz! Tyś znudzony więc się rozrywasz! ale kochać się ty nie możesz...
— Pardieu! więcej ci powiem, gotowem się kochać platonicznie, — zawołał książę — nie dalej jak wczoraj zakochałem się jak student i to od pierwszego wejrzenia!
Książę de Ligne odwrócił się na bok, położył i serdecznie śmiać się zaczął, cybuch wypadł mu z rąk i potoczył się na ziemię, ramiona mu się trzęsły. Wesołości szyderskiej nie było końca.
— Cóż na taką eskapadę do platońskich sfer powiedzą pewne osoby, które sobie roszczą pewne prawa? — spytał de Ligne.
— Powiedzą — co zechcą — to mi zupełnie jedno! — rzekł Pepi. — Nigdy nie zważałem na to, ile gderania i wyrzutów ma mnie satysfakcja zakochania kosztować!
Kocham się, a gdy się tęgo i szczerze zakocham — wiesz, uczucie ma tę siłę tajemniczą, iż wywołuje wzajemność, gdy jest prawdziwem. Jestem przekonany tak
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pod blachą.djvu/105
Ta strona została skorygowana.