ciebie dzieje, kochany Pepi, — dodał de Ligne — muszę przyznać, że komedję z Prusakami grasz wcale nie źle, ale czy do końca swą rolę utrzymasz?
— Coûte que coûte! — przerwał książę.
Zapukano leciuchno do drzwi, książę Józef zwrócił się ku nim z miną nadąsaną, popatrzył na towarzysza i szybkim krokiem do drzwi pośpieszył z widocznym zamiarem pozbycia się natręta.
Stało się jednak inaczej niż chciał. Pukającym był szambelan Pokutyński. Książę wiedział już o jego bliższej znajomości z ojcem pięknej twarzyczki i potrzebował z nim mówić. Zobaczywszy go u proga, zwrócił się do przyjaciela i zapytał:
— Pozwolisz?
— Proszę cię, niech ja nie przeszkadzam w niczem.
Wprowadzony Pokutyński wszedł ciekawe wejrzenie rzucając na sofę, z której książę de Ligne powstawszy całkiem, milczący ukłon oddał mu zdaleka.
— Mój dobry przyjaciel, szambelan dawny stryja mego, Pokutyński — odezwał się książę prezentując. Wprowadzonemu zaś dodał cicho.
— Najlepszy mój przyjaciel młodości, ale — w surowem incognito. Dlatego ci nawet nie mówię nazwiska, odgadniesz je sobie.
Pokutyński uśmiechnął się tylko, odgadnąć mu to incognito było bardzo łatwo.
Pepi poufale położył mu rękę na ramieniu.
— Kochany przyjacielu, poratuj mnie! Córka twojego przyjaciela i kolegi, et les amis des nos amis sont nos amis, zawróciła mi głowę swoją pięknością. Zapomniałem, jakże się ten kolega zowie? Borzykowski?
— Nazywano go dawniej na dworze j. kr. mości Je Burzymowski — rzekł złośliwy Pokutyński.
— Jak? jak? dlaczego?
— Niegdyś zapukał był do gabinetu króla, który zawołał: Qui est là? na co on swoją domorosłą francuszczyzną odpowiedział: Je, chambellan Burzymowski.
Książę de Ligne ze śmiechu położył się na kanapie, książę Józef namarszczył nieco.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pod blachą.djvu/109
Ta strona została skorygowana.