Poczciwa to była fizys obywatelska z dawnych czasów, księżycowata, dobrze wykarmiona, na której wszystko co się zrodziło i powstało w duszy, malowało się natychmiast jak w zwierciadle.
Obmarzły wąs napróżno się jej starał dodać marsowego wyrazu. Facjata była dobroduszna, bez dobitnego charakteru własnego, oznaczająca na pierwszy rzut oka człowieka miękkiego, któryby rad czuba sobie nastawić i wydawać się groźnym, aby go nie sponiewierano.
Z rumianych szerokich ust widać było, że nie próżnowały w żadnej posłudze z tych, do których zostały stworzone.
Czoło za to gładkie, spokojne, zasklepiało czaszkę okrągłą, niemającą żadnych wypukłości złowrogich, widocznie myśleniem zbytecznem i troskami niebardzo znużoną.
O jej gładką powierzchnię fale idei, krążących po świecie, jak o skałę rozbijać się musiały.
Spojrzawszy na pana Stanisława Kostkę z Burzymowa Burzymowskiego, który, zarówno z panem Pokutyńskim, był króla Stanisława Augusta szambelanem, miałeś odrazu konterfekt gotowy człowieka — „jak mnie widzisz tak mnie pisz“. Nie potrzebowałeś sobie nad nim łamać głowy, jak nad wielu innymi, co są zagadką dla bliźnich, a może dla samych siebie.
Burzymowski choćby był pragnął się zataić, twarzą i mową spowiadał się przed wszystkimi, a beczki soli dla poznania go wcale nie było potrzeba. Jakim dziś, takim go miałeś zawsze.
Wcale inaczej wyglądał jmpan szambelan Pokutyński, ubrany z miejska, w bardzo ładnem futerku, pokrytem ciemnozielonym aksamitem, z szyją starannie szalem tureckim okręconą, w peruce staroświeckiej nieco formą, ale świeżej i eleganckiej, na której z pewną kokieterją włożony siedział rodzaj — kapelusika.
Wyglądająca z pod szala i peruki, wygolona starannie, trochę już wiekiem popsuta i nadwerężona,
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pod blachą.djvu/12
Ta strona została skorygowana.