od tego wzroku napastliwego, zuchwałego, mówiącego nadto i męczącego ją natarczywością swoją. Poczęła rozmawiać z panną Anetą, która jej właśnie oświadczyła, że po teatrze radaby ją zawieźć Pod blachę, aby tam poznała matkę jej, panią hetmanową.
Sylwja była tem uszczęśliwioną i wdzięczną.
Nie spoglądała długo w tę stronę, gdzie stał książę Józef, ale, rzecz dziwna, nie widząc jego wejrzenia, czuła je na sobie, paliło ją — a gdy po długim przestanku ukradkiem się chciała przekonać, czy książę jeszcze patrzył na nią — z przerażeniem zobaczyła czarne oczy jeszcze z większem natężeniem, wyrazem, blaskiem, jakby szukające jej wzroku.
Zapłonęła niezmiernie, gdyż pomyślała, że tak, jak ona, wiele innych osób mogło dostrzec to spojrzenie i tłumaczyć je sobie.
Zlękła się tego, ale razem szczęśliwą była i dumną.
W młodej główce co się to czasem roić może!
Któż wie? — widziała już może na białych ramionach swoich gronostajowy płaszcz książęcy, siebie panią i królową, u nóg swoich dwór cały, świat ten cały, a pięknego księcia, bohatera u boku — książę wydawał się jej coraz piękniejszym; zręczna postać jego rysowała się na białej ścianie sali w półcieniu, jakby ustawiona na piedestale — nie poruszał się prawie.
Francuzi, którzy się kusili zabawiać go rozmową, widząc, że do niej nie miał ochoty, odsunęli się nieco.
Kamenecki i Rautenstrauch zdawali się stać na straży, aby mu w jego zadumie nie przeszkadzano.
Dwór przyjacielski księcia Józefa łatwo było odróżnić po stroju, wszyscy doń należący mieli na sobie ubranie zwane mundurem przyjacielskim, złożonym z całego ad hoc garnituru: fraki zielone z czarnemi kołnierzami aksamitnemi, z guzikami, na których stał napis: Jabłonna, i ponsowe kamizelki, szamerowane po huzarsku.
Przypominało to przyjacielskich Albeńczyków i Szczęsnego Potockiego tulczynieckie liberje, upodlający serwilizm i lokajstwo szlachty, otaczającej magna-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pod blachą.djvu/152
Ta strona została skorygowana.