nie był wspaniały, ani zachwycający. Prawdę rzekłszy, oświecały ją świece łojowe, rurkowe, po dwie pooprawiane przy rodzaju lusterek umieszczonych na ścianach. Dokoła stojące ławki i krzesła dosyć już wytartym, zmiętym i poplamionym kazimirkiem były pookrywane. Wieczorem barwa tego okrycia nie dawała się już ściśle oznaczyć.
Nigdzie też zbytku ani elegancji dostrzec nie było można, chyba w strojach pięknych dam, które nawet na kasyno występowały bardzo elegancko.
Zbierało się na ścisk wielki, bo choć jeszcze dość było wcześnie, sale się już wypełniały i przybyli grupowali się wedle rozmaitych praw powinowactwa.
Zaszczycił na chwilę bytnością swą kasyno pan gubernator Koehler, około którego bliżej i dalej dosyć się już osób, mężczyzn i dam ustawiało. Była to postać sympatyczna, jeden z tych dobrodusznych Niemców starego pokroju, który człowiekiem być umiał i pojął swe posłannictwo w kraju — jako zesłany dla łagodzenia i przejednania.
Jeden on ze wszystkich urzędników zostawił po sobie imię szanowane, pamięć zacności charakteru i dobroci.
Widać też było z obejścia się podchodzących ku niemu osób różnego stanu i wieku, iż wszystkim był miły i dla wszystkich uprzejmym być umiał. Witano go z uśmiechem, nie sztywniał nikt na widok jego, nie zawadzał nikomu.
Francuskie i polskie towarzystwo napływało coraz gromadniej; panie w sukniach jasnych z krótkiemi stanikami, panowie w pończochach i trzewikach, długich frakach, z krótko poostrzyganemi włosami lub w peruczkach fryzowanych, z kapelusikami pod pachą.
Kilku pruskich wojskowych stało na uboczu, kilka kontuszów polskich tuliło się po kątach. Dam w podeszłym wieku było mało, a kwitnących młodością i wdziękami nieprzeliczone mnóstwo. — Poufalszy, swobodniejszy ton panował w kasynie, niż na innych zebraniach w domach prywatnych, młodzież zwijała
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pod blachą.djvu/199
Ta strona została skorygowana.