Ponieważ tańce się już zaczynać miały, panie, które nie życzyły sobie brać w nich udziału, chyba później, ustąpiły ku ławkom i krzesłom, miejsca na nich zajmując. Sylwja znalazła się przy samych drzwiach po drugiej sali, zasłonięta niemi. Na progu stali mężczyźni, których widzieć nie mogła, ani oni jej... Nim muzyka grać zaczęła, mimowolnie posłyszała rozmowę panów stojących w progu. Nie domyślali się oni, że mogą być podsłuchanymi, albo to sobie lekceważyli.
Była to młodzież ochocza, hulaszcza, która o tej dnia godzinie nigdy w złym humorze nie bywała — a tym razem wstawała właśnie od zbyt przedłużonego szampanem, który w modę wchodził, i burgundem, który był w modzie, obiadu.
— Słuchaj, Władek, — mówił jeden — patrzajno tam, w lewo, pod trzeciem oknem, suknia biała, we włosach granat ponsowy, na szyjce kanak złoty. Widzisz ty ją? Co to za twarzyczka śliczniuchna! co za oczy pałające, jaka postawa pieszczotliwa i do pieszczot stworzona!
— Któż to taki?
— Nie znasz jej?
— Pierwszy raz widzę...
— Toć przecie dziś pani koniuszyna...... owa... nie pomnę już nazwiska. Wydano ją, czy wydała się za kogoś majętnego. Mąż, nie wiem co za jeden, ale o to mniejsza. Ona zaś, jakto żebyś nie znał, nie widział, nie słyszał? przecie to owa sławna Handzia, w której się książę Józef szalenie kochał przez trzy lata całe. Mieszkała wówczas we dworku, który książę dla niej kupił umyślnie. Mówią, że to była prosta sobie dziewczyna, ani czytać, ni pisać nieumiejąca, ale cud piękności, a nawet naturalnego dowcipu i sprytu... Książę szalał za nią i kochał się jak w wielkiej pani. Nim się nauczyła ręce umywać dla niego, całował brudne paluszki. Ile razy wynosił się do Jabłonny, jechała za nim. — Ale — znasz kochanego Pepi naszego, o ile zapalczywy w miłości, o tyle bałamut. — Zaczęła go wówczas kokietować ta Czo..... i Handzię dla niej zaniedbał. Szczę-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pod blachą.djvu/202
Ta strona została skorygowana.