— Starożytne baronostwo francuskie z czasów krucjat, przecież narówni z ladajakiem tam austrjackiem iść nie może? De Beaumonty są szlachtą historyczną!
— Człecze! Na rany Pańskie — krzyknął Burzymowski. — A mnie co po historycznym szlachcicu w Burzymowie? — którego wszyscy za fryzjera brać będą? Żeby moje wnuki miały być Francuzy! A! niedoczekanie wasze! Na to — ja nie pozwolę!
Nagle, opamiętawszy się w gorączkowym zapale, szambelan rozśmiał się i rzekł:
— Czyż może być, ażeby ten mój śliczny, różowy, wonny kwiatek, ten mój aniołek drogi, nie był już więcej wart nad wędrownego Francuza w dziurawych pończochach? Możeż to być, aby moja córka taki wybór zrobiła? Chybaby oślepła czy oszalała!
— Strasznie bo się gorącujesz! — odparł zimno Pokutyński. — Wszakże niema jeszcze nic, a za propozycję gniewać się nie godzi.
— Mnie ona gniewa! — wołał szambelan — bo jużciż córka moja i ja więcej coś warci jesteśmy.
— Ale cię nikt nie zmusza! — rzekł przybyły.
— Ba! ale mnie to, do trzechkroć sto tysięcy, kompromituje! — dorzucił Burzymowski. — Ludzie, dowiedziawszy się o tem, śmiać się będą. Przywożąc tu moją Sylfidę, marzyłem wcale o czem innem...
Pokutyński, gałkę w ustach trzymając, milczał.
— Takie dziewczę! z takiem wychowaniem, dowcipem, urodą, majątkiem, miało prawo czegoś innego wyglądać.
— Cóż bo ty myślisz? — przerwał Pokutyński — we Francji de Beaumonty to tak jak u nas niby Potoccy! Co się zowie rodzina znakomita.
— To niechże sobie z tem imieniem jedzie tam, gdzie ono tak wiele znaczy. U mnie ta moneta waloru nie ma! Dla mnie Beaumont wszystko równo co kuchcik, a, na uczciwość powiadam, taki Ledoux, co kasyno sztyftuje, ledwie mi się nie lepszym wydaje nad niego!
— Ale pfe! pfe! — mówił, coraz się więcej rozpalając, Burzymowski. — Na samą myśl wydania córki za
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pod blachą.djvu/279
Ta strona została skorygowana.