zachęcający. Sylwja też nie zwykła była w tak rannej porze i sama jedna wyrywać się do kościołów.
— Jakto, poszła? sama, powiadasz? — przerwał nagle Zybkowi. — A Czeżewska?
— Gdzie? pani wojska jeszcze się na drugi bok wylega — odparł naiwny Zybek. — Potem, nim wstanie, kawę wypije, wysmaruje się, wypudruje, usznuruje... ho! ho!... u Kapucynów się nabożeństwo skończy i kościoły pozamykają. Ona... chyba świece gasić!
Czeżewska wogóle miłości u ludzi nie miała.
Burzymowski się zżymnął zły, pomruczał coś. Ta zbytnia pobożność po wczorajszym smutku wydała mu się jakąś podejrzaną.
Ówczesny świat nasz był wprawdzie katolickim, jak zawsze, zachowywał wszystkie zewnętrzne formy, jakich kościół wymaga, ale, począwszy od wyższego duchowieństwa, które dosyć lekko sobie poczynało w sprawach wiary, aż do szlachty niezbyt gorliwej, religja była, skutkiem wieku tego, rewolucji francuskiej i wolterjańskiej literatury — dosyć zaniedbaną.
Biskupi świetnieli dowcipem w salonach, lubili życie wesołe, tolerujący byli wielce i wyrozumiali, bo potrzebowali, aby i im przebaczano wiele. Niższe duchowieństwo szło w ślady starszyzny.
Bardzo niewielu pojmowało surowiej obowiązki duchownych. Staszic, który się sam wyłamywał z kapłańskich swych obowiązków, przyjętych za wcześnie i nierozważnie, nielicujących z późniejszem jego powołaniem, nie zrzucał jednak sukni, a na zepsucie i demoralizację duchowieństwa oburzał się silnie. Do jakiego stopnia dochodziła tolerancja, ten jeden przykład posłużyć może, iż Dmochowski, który suknię duchowną zrzucił i zmieniwszy wyznanie, ożenił się, był najlepszym przyjacielem arcybiskupa Krasickiego i niemal domownikiem.
Nowego pokolenia kapłanów, ściślej zachowujących i wymagających surowszego strzeżenia obowiązków, reprezentantem był młody Woronicz, ale ten skromną naówczas grał rolę.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pod blachą.djvu/289
Ta strona została skorygowana.