Obok tej zrozpaczonej niewiasty na straży stał drugi pacjent, ranny Grabski, zapominający o tem, że i on nie był całkiem panem siebie, bo mu kalectwo odejmowało siły, władze i rana groziła następstwy niebezpiecznemi.
Ile razy doktór zwrócił na to jego uwagę, odpowiadał cicho, że na pobojowisku gorzej bywa, a obowiązki iść powinny przedewszystkiem.
Choć z gorączką, osłabiony, kulejący i chwilami zmuszony spoczywać, aby siły odzyskać, Micio oddalić się nie chciał.
W ciągu tego dnia majorowa niesłychanie czynna, dwa razy była z raportem Pod blachą, a trzy razy na Miodowej ulicy.
Książę Józef wcale się nie ukazywał nikomu, jedni mówili, że wyjechał do Jabłonny, drudzy, że był w Skierniewicach, nikt właściwie powiedzieć nie umiał, gdzie się ukrywał.
Wieczorem w pałacu nie było przyjęcia, a pani de Vauban siedziała z Cichocką sama.
Bocznemi schodkami wpuszczano majorową, która się kręciła jak fryga, biegała, nie mogła przysiąść na chwilę, nieustannie przed sobą i przed drugimi potrzebując się tłumaczyć, że qu’elle n’y était pour rien (do niczego nie należała).
Rozpowiadała też szeroko o wszystkich znakach ostrzegających, które apopleksję szambelana oddawna przeczuwać dały... i t. p.
Ponieważ stan zdrowia córki nakazywał wielką ostrożność, nazajutrz pocichu zwłoki nieboszczyka przeniesiono do kościoła, a trzeciego dnia odbył się pogrzeb wspaniały, którego całem urządzeniem zajął się przyjaciel z ramienia Grabskiego wyznaczony.
On sam przykuty był do domu, nie mogąc się poruszać dla pogorszonego stanu rany, a nie mogąc opuścić Sylwji, zdając ją na niezręczną opiekę Czeżewskiej i majorowej.
Ile razy chora odzyskiwała przytomność, pytała o Mieczysława, do niego rozkazując się odnosić we
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pod blachą.djvu/303
Ta strona została skorygowana.