Oprócz mnogich zawsze gości, na których mu nie zbywało, sami domownicy niemały orszak stanowili.
Jedną z oficyn pałacyku zajmowała pani de Vauban, której nieodstępną towarzyszką była pani Cichocka z córką Terenią, a często jeszcze któraś więcej z przyjaciółek.
W czasie pobytu pani Tyszkiewiezowej ona też miała dworek osobny i niewieścią swą a męską posługę, do której rzadki jeszcze naówczas u nas, prawie jedyny w kraju murzyn, Zamor, stanowił oryginalny dodatek.
Dom jeden zajmował kamerdyner Brodowski z rodziną, inny plenipotent Michałowski, inny jeszcze rządca, a w rozmaitych przybudówkach i chatkach a dworkach w parku, około dziedzińca mieścili się koniuszy, łowczy, strzelcy, kucharze z kuchmistrzem Francuzem impanem Faroc’iem, woźnice, czeladź i t. p.
Same stajnie, cugi, wierzchowce, rozmaite zaprzęgi, konie tureckie, wschodnie, polskie i korsykańskie małe, mnogiej posługi wymagały.
Trzeba też było wygodnie przy pałacu rozmieścić przyjaciół Francuzów, państwo de Coudene, barona de Fontbrune, de Beaumont i innych.
Towarzyszyli księciu do Jabłonny dla rozrywki w samotności: Rautenstrauch, Kamenecki, Tribes, Bronikowski, nie licząc przybywających z Warszawy gości, którzy często bawili tygodniami.
Książę był tu tym samym co w Warszawie, choć mniej na oku Prusaków, zawsze się czując przez nich śledzonym i podglądanym nieufnie. Starał się więc być napozór wystygłym, znudzonym, do rozbawienia trudnym, potrzebującym silnych wrażeń, aby się na nim odbić mogły, poruszającymi się nagle i na krótko, gwałtownym czasem, lecz łatwo się uspokoić dającym.
Cieszyło go to niewymownie i uśmieszek niedostrzeżony sprowadzało na usta, gdy mu opowiadano, że Hoym się o nim wyrażał przed zaufanymi.
— C’est un homme fini, usé, dont on n’a rien à re-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pod blachą.djvu/312
Ta strona została skorygowana.