lec. Niech zajadą, jak tylko konie zaprzęgą. Et vite! — dodał książę.
Wydawszy ten rozkaz, zaczął się przechadzać. Przyjaciele nie pojmowali poco jeszcze pani Vauban potrzebną być mogła tak pilno w Warszawie, gdy wszystko już było skończone. Spoglądano ciekawie, ruszając ramionami.
Wąsaty Schusterbauer zjawił się zaraz od stajen, meldując księciu, że angielski zaprząg nie mógł być użyty, bo jeden z dżokejów w nocy zasłabł.
— A zatem, wiedeńska piątka pocztowa! — zawołał książę z trochą niecierpliwości i dodał powtórnie — Et vite!
Schusterbauer pobiegł ku stajniom.
Panowie czekali, czy im co książę nie powie, ale Pepi był tego dnia bardziej jeszcze, niż zwykle zamkniętym i milczącym. Chodząc z głową zwisłą, nie mając ochoty nietylko się odzywać, ale ani nawet słuchać żywej rozmowy, którą przyjaciele rozpoczęli w nadziei, iż książę się da do niej wciągnąć i rozerwać.
Mówiono o koniach, o faworytalnej klaczy księcia, angielskiej, o ostatnich nowinach europejskich, które poczta przyniosła.
Sprzeczano się, dochodziło to do uszu księcia, ale nie odezwał się wcale, chodził zadumany.
Wtem z jednej z oficyn ukazała się wyskakująca, nieco za młodo i za fertycznie, osóbka niewielkiego wzrostu, w obcisłej z ogonkiem sukni kaszmirowej białej, szlakami szalu wschodniego obszytej, podpasana wysoko ponsową wstęgą, z drugą podobną szarfą w napiętrzonych włosach jasnych; jak na rano, zbyt może wygorsowana, wesolutka, udająca trzpiotowatą i dziecinną, choć sińce pod oczyma i zarysy zmarszczek o latach przeżytych smutne dawały świadectwo.
Była to sławna pani de la Brétèche.
Zobaczywszy księcia, kroczyła wprost ku niemu z zuchwalstwem, które w podziw i admirację razem mężczyzn wprawiło.
Książę jednak, który powinien był oszczędzić jej
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pod blachą.djvu/343
Ta strona została skorygowana.