Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pod blachą.djvu/45

Ta strona została skorygowana.

wej potrzebowała też kogoś za pośrednika, wolała ją uprzedzić i być wprowadzoną.
Wojska ostrożna — bo może oparzona, postanowiła naprzód grunt zbadać, udając się do skromnej istoty, nie świetne ale wpływowe zajmującej stanowisko, starej swej przyjaciółki, niejakiej pani majorowej Habąkowskiej, o której wiedziała, bo z nią korespondowała, że mieszkała w Warszawie od lat kilku. Listy wprawdzie trochę dawno ustały — lecz rachowała na nią, jako na wielce sobie przyjazną istotę.
Z Habąkowską znały się jeszcze dziewczętami, chociaż Czeżewska starsza od niej była. Wojska owdowiawszy zeszła na rezydentkę w pokrewnym domu, majorowa utraciwszy męża (legendowego), umiała sobie wyrobić niezależną egzystencję.
Jak? czem? trudno to było wyjaśnić, dosyć, że żyła wcale na pięknej stopie i ludzie się jej nie ona im kłaniała. Niegdyś bardzo piękna Justysia, później żona jakiegoś majora Habąkowskiego, którego sobie nikt nie przypominał, majorowa umiała w ciągu życia, dzięki rozumowi swemu, dowcipowi i wielkiej wyrozumiałości dla słabości bliźnich — jak wogóle bardzo dobremu sercu — że zaskarbiła sobie łaski wszystkich, szczególniej osób wielkiego świata.
Stosunki z nim utrzymywała starannie, szukała ich, powiększała, wspierała i mogła się pochlubić, że nie mając doń najmniejszego prawa, zyskała w nim obywatelstwo.
Wszystkie hrabiny i księżne nawet zwały ją „kochaną majorową“ albo dobrą, poczciwą Jutką; — wszyscy panowie byli dla niej z pewnem uszanowaniem połączonem z przyzwoitą poufałością, witali ją nawet w ulicy, zatrzymując się dla rozmowy.
Aby się utrzymać na tym stopniu dobrej przyjaźni ze światem mieszkającym w pałacach, jeżdżącym karetami, szafującym pieniędzmi, nawykłym do elegancji, majorowa Habąkowska, której majątek był tajemnicą nawet dla najlepszych jej przyjaciół — nie małe ponosić musiała ofiary.