— Możecież się uchylić od tych kół i towarzystw, w których i pani hetmanowa i wszyscy bywają?..
Szambelan zamilkł zakłopotany, Sylwja nie powracała, począł więc, ująwszy pod rękę Grabskiego.
— Ja miałem myśl inną, — rzekł — dałbym za wygraną koligacji, chciałem Sylwję wprowadzić do tych tylko domów, którym nic zarzucić nie można, do pani Lanckorońskiej, do Wielopolskiej, do Solłtyków.
— I tak nawet trudnoby było, — odparł Grabski — zetknięcia się z Blachą uniknąć. Dla młodej osoby zabawy są potrzebą; na kasynie, w teatrze, w ogrodzie spotykalibyście codzień osoby, należące do kółka z Pod blachy. Piękność kuzynki musi wszędzie ściągnąć na nią oczy...
— Masz słuszność, — przerwał nagle z heroiczną rezygnacją szambelan — zrobiłem kapitalne głupstwo, przybywając tu... idzie teraz o to tylko, aby się stąd jak najprędzej wydobyć.
Tymczasem, Miciu, ty bądź dla nas na te trucizny antidotem. Jesteś młody a nie płochy, Sylwka niewinna, poczciwe dziecko, nie widzi nic na święcie oprócz zabawy, ja jej nic nie wyperswaduję, mówię językiem starego; rzucone czasem przez ciebie słowo może dla niej być zbawienne. Graj rolę mentora...
— Kochany panie szambelanie, nadto mi przypisujesz mocy i odwagi — odezwał się, śmiejąc Grabski. — Kuzynka zowie mnie pedantem, nie rada słucha, moje słowo nie wielką u niej mieć będzie wagę. Mam dla niej braterskie przywiązanie, gotów jestem na wszystko... ale, cóż ja tu znaczę?..
— Gdzież ty bywasz? — spytał po namyśle szambelan.
— Ja? wszędzie i nigdzie, — rzekł Grabski z uśmiechem — jestem tu czemś tak mało znaczącem, że się wszędzie mogę wcisnąć niepostrzeżony i wyjść niewidziany. Czynnie i stale nie należę do żadnego kółka, stoję na boku, jestem spektatorem.
— No, ale przecież gdzieś bywasz? — spytał Burzymowski.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pod blachą.djvu/80
Ta strona została skorygowana.