Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pod blachą.djvu/83

Ta strona została skorygowana.

chodząc inaczej niż drudzy? — odparł Grabski. — Zwracałbym oczy na siebie, a jest to dla mnie jedna z najprzykrzejszych w świecie rzeczy.
Czeżewska ruszyła ramionami, Sylwja zamilkła.
— Ten wasz Tytus piękne nazwisko, niema co mówić, ale to nieciekawie wygląda — dodał Burzymowski, — już ja mój podgolony łeb wolę.
Grabski śmiał się, oczy jego chodziły ciągle za piękną kuzynką, która też często nań badające rzucała spojrzenia. Obcy człowiek, któryby ich widział przy sobie, mógł się domyśleć łatwo ze strony Grabskiego utajonego dla Sylwji sentymentu, z jej strony świadomości tego uczucia i prawie zupełnej na nie obojętności.
Stosunki blisko trzydziestoletniego pana Mieczysława z daleko od niego młodszą kuzynką sięgały już lat dawnych, on znał ją i pamiętał prześlicznem dziecięciem. W oczach jego wyrosła na ten czarodziejski kwiatek, który się teraz rozwijał w pełnym blasku. Niepodobna prawie było, ciągle ją widując, nie rozkochać się w niej szalenie; zwłaszcza, że młodziuchna istota, z instynktem zalotności prawdziwie niewieścim, chciała i nakazywała się kochać.
Lecz między tą leciuchną ptaszyną, stworzoną do swobodnego lotu, a panem Mieczysławem, ciężko kroczącym po drodze żywota, niezmierna była charakterów i usposobień różnica, a temperament wiódł na te wonne życia manowce, których on znał zdradliwość i zasadzki. Micio był nad swój wiek poważnym człowiekiem, ona właściwą swym latom miała życia ciekawość i jego pragnienie.
Bardzo młody, zaledwie osiemnastoletni w czasie sejmu czteroletniego Grabski zaciągnął się po nim do wojska, w 1792 r. odbył kampanję z księciem Józefem, a epoka ta właśnie, w której pierwsze odebrał wrażenia, najsilniejsze po sobie zostawiające znamiona — epoka ta uczyniła go z młodzieńca mężczyzną, dała mu dojrzałość zawczesną.
Kochając Sylwję, Grabski napróżno usiłował ją do siebie uczynić podobną; skierować jej umysł do zapa-