— W obliczu tych gwiazd porywać się na opis skromnego wiejskiego kwiatka! — zawołał, wdzięcząc się.
— Szambelanie, pan wiesz, że tu u nas w tym salonie najpierwszą cnotą jest posłuszeństwo! — rzekła hrabina z przybraną powagą.
— Panna Sylwja Burzymowska — począł Pokutyński.
— A! imię ma Sylwji! ładne imię! — cicho szepnęła jedna z pań.
— Pannę Sylwję dwa razy tylko w życiu mojem miałem szczęście zdaleka oglądać; naprawdę zaś raz chyba, bo tego, że ją przez okno patrzącą widziałem chwilkę — nie liczę.
— Ale opiszże nam ją! — domagała się Vauban.
— Lat, nie wiem, wątpię, żeby miała dwadzieścia, wygląda na osiemnaście, wzrost dosyć słuszny, oczy czarne, włosy ciemne i bujne, usta małe, nóżka zgrabna. Oto wszystko — rzekł Pokutyński, licząc jak z rejestru.
— Wiesz szambelanie, że opis doskonały do pasportu — wtrąciła Wielhorska — dla nas niewystarczający. Nie masz najmniejszego talentu do portretów! Rysopis ten mógłby doskonale służyć dla mnie i dla tysiąca innych, ale po nim tyle wiemy co — wprzódy.
— Ja zaś tem służę co mam i więcej ofiarować nie mogę, — odparł, kłaniając się szambelan. — Dodam, młodziutka, nad wiek rezolutna i śmiała.
— Majorowa ją bardzo chwali — dorzuciła Cichocka. — Zdaje mi się, że się o niej wyraziła — que c’est l’étoffe d’une grande beauté.
— A! — przerwała hrabina, z wymówką się zwracając do szambelana — widzisz pan, jak my kobiety wielką mamy wyższość nad wami. Pan ją tak samo widziałeś jak majorowa i pan dajesz rysopis suchy, a ona w kilku słowach doskonałą charakterystykę.
— Pani hrabino — śpiesznie odstrzelił Pokutyński. — Płci pięknej wyższość nad naszą nigdy nie poddawałem w wątpliwość, a z majorową na żadną w świe-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pod blachą.djvu/99
Ta strona została skorygowana.