jakich złych obawiając się konsekwencyj. Miałam tyle łaskawych przyjacioł, których teraz wzywam świadectwa, z jaką troskliwością w téj okoliczności postępowałam sobie. JW. JMPan Marszałek Nadworny Koronny nie będzie mógł tego zapomniéć, że z nim wiele razy mówiąc donosiłam tyle, ile mnie saméj wiadomém było. Zarzucić mi to kto może, że w początkach znali we mnie te atencye, które rozumiałam być powinna. Byłam tak nieszczęśliwa, że na ten czas rzetelne i proste myśli akomodowania się familii Królewskiéj z przyzwoitym respektem, od niektórych były źle explikowane, w czém sam Pan Bóg moim świadkiem. Samemu X. JM. Kurlandzkiemu wiadome były moje sentymenta, często z jego nieukontentowaniem. Inszego nie znajdując sposobu, starałam się odesłać w dom brata mego córkę Jego, w téj perswazyi, że oddalenie (jak być zwykło) w zapomnieniu zostawi ulubioną osobę. Będę ja miała honor sposobnego czasu prezentować W. X. M. D. list, który X. Kurlandzki pisał do mnie, abym nazad powróciła do domu mego córkę brata mego. Znajdę jeszcze kopiję responsu z należytym respektem i
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Podróż do miasteczka.djvu/162
Ta strona została uwierzytelniona.