Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Podróż do miasteczka.djvu/66

Ta strona została uwierzytelniona.

ciebie; komarowi zabrzęczéć nie dadzą. Śpijże a wyrastaj prędzéj, prędzéj, prędzéj. Zobaczysz miły braciszku, jak mi się dźwigniesz na nóżki, to cię bawić, bawić będę. Jakich kwiateczków narwę tobie, jak cię wozić, jak cię nosić, jak ci ślicznie będę śpiewać, tymczasem się nauczę wszystkich piosnek... całego, całego świata.
„A jak cię będę całować!! Rano, jeszcze trawy się kąpią oblane rosą, słonko wschodzi, oczkiem mruga, brzęczą pszczółki, ptaszki świergoczą, perełki w listkach migoczą; — my wsiadamy do wózeczka, starszy braciszek popycha, jedziem szparko i daleko, siedm mil za siódmą rzekę, za siódmą górę i morze do pałaców kryształowych, po ptasie mleko dla ciebie, po śpiewającą wodę, po jabłuszka złote... A tu o nas głowy łamią, mama płacze, ojciec łaje, my wracamy zwiedziwszy cudne światy, z jabłkami, mlekiem i wodą. Babunię odmładzamy, papie wszystkie złoto damy, ptasiem mleczkiem co szczęście daje, tak się równo podzielemy, że ja będę na ostatku, i mnie go chyba zabraknie.
„Aż nadleciał i brat starszy, kołyskę siostrze odbiera.