o dobre staje spadłszy na dach praczkarni, zapaliła ją z największém dla zamku niebezpieczeństwem, gdyż budowla ta była najbliższą dworu królewskiego; krzyk przeraźliwy który o tym nowym pożarze dał znać pospólstwu tém bardziéj je zmięszał, im większe niebezpieczeństwo zagrażało zamkowi. Dzięki Bogu jednak skończyło się na bojaźni tylko, albowiem najbliższa Dniepru praczkarnia jedna spłonęła, a wszystko z niéj prawie uratowane zostało, pożar zaś kramów, lubo w pośrodku miasteczka, więcéj się nie rozszérzył. Szczęściem to było wielkiém dla miasta i zamku, że w jarze, w którym cały Kaniów zbudowany, nie tak się impet wichru w samym czasie pożaru wszczętego dał ogniowi srożyć, jakby inaczéj był mógł od tej saméj strony, od któréj wiało. Duży dom tarcicami kryty stał się prawdziwym parawanem. Pożar ograniczył się na kramach i praczkarni, że jednak w kramkach zebrani z przyczyny zjazdu kupcy z Warszawy, Brodów, Mohilowa i innych miejsc, prawie nic z towarów wyratować nie mogli, wypadło ztąd, że Kaniów doznał najdotkliwszéj jaką mógł ponieść stra-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Podróż króla Stanisława Augusta do Kaniowa.djvu/203
Ta strona została skorygowana.