Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Podróż króla Stanisława Augusta do Kaniowa.djvu/204

Ta strona została skorygowana.

ty, w przeciągu kilkogodzinnym, bo cały pożar trwał od dziesiątéj do drugiéj po północy. N. Pan zapewniony o pilnéj ratujących czujności, i uspokojony, że się już nie było czego lękać, poszedł do spoczynku około piérwszéj z północy, inni około drugiéj i późniéj do swoich poudawali się kwater, ci jednak, których stancje były w miasteczku, całą noc niespokojnie strawili, a ks. podskarbi dla dania przykładu innym w pracowitém ognia gaszeniu, a strzeżeniu aby wiatrem rozrzucane węgle nowego pożaru nie stały się podnietą, do godziny blizko trzeciéj bezsennie bawił się. Zwyczajném to jest, iż po wszystkich minionych przypadkach, gdy w gwałtowném swojém natężeniu bojaźń zaspokojoną zostanie, przez wszystkie przechodząc nieszczęścia możności, rozpamiętywają jedni coby najgorszego być mogło, a drudzy w swéj pozycji wynajdują źródło satysfakcji z jakowegoś przyjaźnego losu zrządzenia. Tak i tu byli niektórzy, co przy herbacie i ponczu najżywszemi malowali kolorami to niebezpieczeństwo, któreby pewnie spotkało było kilkadziesiąt domów, dwie cerkwie i samo może królewskie mieszka-