kiém szanowanemi być mogą Holendrzy, których dobre traktowanie hardemi, złe bezbożnemi i okrutnemi, a pośrednie nieczułemi czyni; u których co do mniemanego ochędóstwa, zbytek jest w obmywaniu nie tylko wewnątrz w izbach wszystkiego, ale ledwo nie dachu samego co tydzień, a przeto jak sprawiedliwą N. Pan uczynił uwagę, nie rzeczy służą onym do wygody, ale sami są niewolnikami onych. A co do własnego około siebie ochędóstwa jak najmniéj onego pilnują, u których naprzykład kominy nie dla potrzeby, ale próżnéj okazałości (jeżeli z nich jaka wynika) używane bywają, albowiem Holender aby komina nie zakopcił, nie pali na nim ognia, a w czasy zimowe woli tuzin koszul i kamizelek kłaść na siebie, i gnić prawie w własnym pocie. Z téj to okoliczności wszczętéj o Holendrach materji, trzy anegdoty przez N. Pana i różnych z kompanji zostały przypomniane, a te służą najlepiéj do poznania tego grubego i niegościnnego narodu. Nieboszczyk król Pruski Fryderyk II, gdy pewnego razu w Królewcu znajdował się, wszedł dla ciekawości do jednego okrętu holenderskiego, którego
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Podróż króla Stanisława Augusta do Kaniowa.djvu/209
Ta strona została skorygowana.