niesieniu laski przez marszałka, i przemówił po łacinie wynurzając swe uczucia w imieniu całego duchowieństwa.
Na tym epizodzie pobytu królewskiego w Tulczynie przerywa się nasz rękopism diarjusza hr. Platera, na którego pochwałę nic nie mówiąc, zostawujemy o nim całkowicie sąd czytelnikom naszym. To pewna, że mało jest z téj epoki zabytków, któreby równie żywo i dobrze wiek swój malowały. Sposób poglądania na wypadki, sąd o rzeczach, nawet proste opisy nacechowane są piętnem wieku, którego dzieckiem, wychowańcem i przedstawicielem był hr. Plater, podzielając dobre jego i złe skłonności, błędy i porywy ku dobremu. Dworak a nie pochlebca, dosyć niezawisłego charakteru, lubiący rozrywkę, ciekawy, nowiniarz, a niezmordowany w pracy, ponotował nam tu owe życie na gorącém chwytając uczynku, pospisywał rozmowy, przywiódł koncepta, a czego nie dopisał dozwala się domyślać.