czaju cięższe powozy, a że droga bardzo się już psuć zaczynała, król raniéj niż zwykle gotów był i o siódméj już wyszedł. Witali go przybyli tu umyślnie z Zamościa ordynatowie Zamojscy, p. Kunicki podkomorzy Chełmski i inni obywatele. Z zamku wyjechawszy N. Pan udał się do kościoła katedralnego pojezuickiego, u drzwi którego witał go ks. Kochanowski sufragan z kapitułą. Po mszy świętéj uroczyście odprawionéj i oglądaniu kościoła, udał się N. Pan odwiedzić Collegium pp. Zamojskich i z tamtąd zaraz wyruszył w dalszą drogę. Przeprowadzał go do granicy Wołynia p. Kunicki. Piérwsza stacja była w Kumowie dobrach księdza podkanclerzego koronnego, po gorszéj coraz i rozmiękłéj już drodze, chociaż starannie poprawionéj. O cztéry mile od Kumowa, zajechał drogę królowi p. Męciński starosta Wieluński z synem szambelanem oba konno, zapraszając imieniem swéj krewnéj p. z Potockich Rzewuskiéj, wojewodzinéj Wołyńskiéj do Sielca tuż przy drodze położonéj majętności. Na krótką chwilę wstąpiwszy tylko, po kawie i konfiturach król jechał daléj.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Podróż króla Stanisława Augusta do Kaniowa.djvu/50
Ta strona została skorygowana.