kocz w którym jechał generał Komarzewski z hr. Platerem, przy karecie pozostał. Inne się tyłu dla złéj drogi poociągały. Drugi był kłopot i przestrach, gdy postrzeżono w Żołobach także wstrzymane powozy i brankary, które zwykły były iść przodem z półkownikiem Słomińskim i stanowniczym Szuszkowskim. Na dobitkę dano znać jeszcze, że w jednéj z pozostałych karet oś pękła. Pomimo smutku, podano śniadanie podróżne, bo trudno już było obiecywać sobie wczesne do Wiśniowca przybicie. Przekąsili głodniejsi i przesiedli się, król ze swojém zwykłém towarzystwem do karety poczwórnéj, a hr. Plater z Komarzewskim do podwójnéj, starosta Szydłowski z Beklerem do trzeciego zimowego powozu nadesłanego przez Mniszcha.
«Nie dziwowałbym się w drodze do Petersburga, pisze Plater, i do Syberji tym śniegom, które ku północy jadącym są niezbędną koniecznością; w drodze zaś z Warszawy ku Wołyniowi i Ukrainie doświadczać śniegów takich, im się bardziéj do tych cieplejszych Polski krajów zbliża — rzeczą zdawałoby się do wierzenia
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Podróż króla Stanisława Augusta do Kaniowa.djvu/58
Ta strona została skorygowana.