Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Podróż króla Stanisława Augusta do Kaniowa.djvu/92

Ta strona została skorygowana.

nie zostaje się nam więcéj, lecz w teraźniejszym czasie, i to jest dość dalekiém, zwłaszcza kiedy najbłotniejsze drogi są jeszcze do przebycia. Wicher i śniegi przed Wiśniowcem uprzykrzyły się, bo nastąpiły po kilku dniach wiosennéj pogody i dobréj po twardych miejscach drogi. Wreszcie pod dachem w Wiśniowcu, mitręga żadna czuć się nie dała, a choć dla mroźnych wiatrów często dawało się czuć zimno i po pokojach, nadzieja, że to niespodziane zimno umocni ukraińskie gościńce, słodziła doczesną niewygodę. Jakoż do Łabunia nie mieliśmy przyczyny jeszcze do narzekania wielkiego, oprócz przeciągu dwóch mil przedtém miejscem, które N. Pan i my za nim w prostych odbyliśmy saniach: zginęły jednak wszystkie nadzieje nocy dzisiejszéj, w ciągu któréj tęgi wiatr od południa i przebycia nocy spokojnie nie pozwolił i czem rychléj o dalszéj kontynuacji podróży myśleć nakazał. — »
Tak rozpoczyna się list czternasty, z którego się dowiadujemy, że król wstał o czwartéj rano, rozkazawszy zaraz wyruszyć wszystkim pojazdom kołowym, dla niego zaś i assystencji