Dziś inne wiatry przeciwko mnie wieją,
Straciłem wszystko razem i z nadzieją.
Znaleźli się, stanęli, spojrzeli i milczeli oboje. Ona zdjęła z szyi na wstążce zawieszony pierścionek ślubny matki Gustawa, on zdjął z palca obrączkę. I oddali je sobie nazad.
— A nasza miłość? — rzekł Gustaw po cichu.
— Dzieciństwo! — odpowiedziała Marja.
— A nasze przysięgi?
— Nie pamiętam!
— Bądź zdrowa!
— Adieu!
I suknia jej znikła w krzakach, a głos z daleka inną już piosnkę zanucił, piosnkę wesołą, którą śpiewała Marynia odchodząc, szczęśliwa, że się pozbyła ostatniej pamiątki wiążącej ją z dawnym kochankiem.
Długo dźwięczały w jego uszach słowa tej pieśni, a w sercu na zawsze zostały:
Chodź, mój motylu, chodź mój skrzydlaty!
Zaprzęgnę ciebie! wieź mnie wysoko!
Lećmy na łąki, lećmy na kwiaty.
Gdzie serce zechce, zapragnie oko,
Przez wszystkie nieba, przez wszystkie światy
Nieś mnie daleko, nieś mnie wysoko!