życia poświęcić dla niego, ja, co we śnie nawet myślą tylko o jego przyjemnościach, o nim tylko. Ja go nie rozumiem! I biedny Gustaw męczy się ze mną, poświęca dla mnie. Mogęż mu zostać ciężarem i pszeszkodą do szczęścia? — Czemuż mi Bóg nie da tego, co ma Łucja, żebym i ja mogła go zrozumieć. Czemuż myśl moja błądzi zawsze po ziemi, kiedy jego jest w niebie? Biedny Gustawie! ja nie chcę twego poświęcenia, rozstaniem się, ale ty nie będziesz wiedzieć dlaczego?
Położyła list z drugiemi, poprawiła płacząc kwiatki na oknie, książki na stole, siadła i łzy jej biegły po twarzy i sercu.
— Czyż ta, co cię tak rozumie, będzie myśleć jak ja o tobie, czyż ci odświeży twoje bukiety, czy ci posadzi pod oknem twoje bzy, fijołki i róże, czy ci przygotuje drewek, do twego kominka, czy będzie tak jak ja czuwać nad tobą jak nad dziecięciem swej duszy. I ja ciebie nie rozumiem! Nie rozumiem! prawda! przykuty jesteś do mnie, jesteś myślą moją jedyną, jedynem szczęściem; lecz kiedy ty dla mnie chciałeś szczęście poświęcić, czemuż ja ci nie mam oddać swojego! Oddam ci swoje, o oddam ci swoje! Bo nie rozumiem ciebie! Czemuż ja ciebie nie rozumiem!
I biedna Marja płakała siedząc w pokoju Gustawa, pierwszy raz od dawna płakała, bo dotąd jej życie z nim było tak zajęte, pełne,
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Poeta i świat.djvu/215
Ta strona została uwierzytelniona.