— Będą, moje serce, ale nie płacz. Idź się bawić, grajcie w ciuciubabkę.
— W ciuciubabkę! — powtórzyły dzieci, ciągnąc za sobą Gustawa, który łzy ocierał jeszcze i mówił po cichu:
— Jabym wolał myśleć o Bogu, o papie, o mamie i o kwiatkach.
— Osobliwsze dziecko! — odezwał się pan Werner, rzucając fajkę — nieprawdaż, Zofjo? ja sądzę że on pewnie oszaleje, bo tak mu się coś bez sensu kręci po mózgu, i raz w raz ojca i matkę wspomina.
— Biedna sierota! — odpowiedziała pani Werner — bodajby jej dziecię szczęśliwsze było niż ona! — A w duchu pomyślała biedna kobieta — bodajby było szczęśliwsze niż my wszystkie!
Pan Werner spojrzał tylko na żonę, i śpiewając coś poszedł nową fajkę nałożyć.
Wdzięcznie całuje usty różanemi.
Widziałeś kiedy na wsi spokojny wieczór? Nie ze wzgórza, z którego lasy, doliny i góry u stóp się rozwijają, nie w pustem polu, nad