Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Poeta i świat.djvu/270

Ta strona została uwierzytelniona.

w łapach, wół ryczał, lud płakał, a w trumnie nieśli półgarncową flaszę pustą, z założonemi rękoma, z zamkniętemi oczyma, — a za wozem szły kufy płacząc, i kupcy z lewarami i trybuszonami lamentując, a drudzy skakali, kręcili się, walcowali po ziemi, w powietrzu, w wodzie.. i wszyscy chowali się do piwnicy.
W piątej siedziały dwa psy i grały w karty a karty były z szynki westfalskiej, a pieniądze były z krajanych salcesonów, a za banknoty służyły liście sałaty i kapusty. Za niemi, i w koło nich, siedziały dystyngowane osoby: — bobkowe liście, muszkatołowe gałki, cynamon chudy i blady, goździk garbaty, koperwas, saletra uśmiechająca się do węgli, i poważne, błyszące, zimne antymonium.
W szóstej było wesele, żenił się spiący z córką wielkiego Mogoła, która miała złoty pałac, czerwone wąsy, nogi kurze i dziób zamiast nosa. Ślub dawał sam wielki Mogoł, wiązał ich wieńcem cynamonowym, posypał czarnuszką i oblepiał francuskiem ciastem, smarując nos i usta roztopionem masłem. Wszystkie damy dworu miały kurze nogi, a mężczyźni żółte ostrogi na gołych piętach. — Słano łoże małżeńskie na wysokim płocie, dzielącym kuchnie ognistą wielkiego Mogoła od jego sadzawek.
W siódmej głowie, a siódma była Gustawa,