i towarzystwo swoje. Lecz gdzie tam dziecku ulic i karczem mieszkać z Rubensem, kochankiem królów, czystym, porządnym, bogatym, człowiekiem zimnym, rozumiejącym jak wszyscy życie i pieniądze. Broor nie może znieść ciasnego, widnego, czystego mieszkania i ciasnej a zimnej grzeczności tych ludzi, jemu potrzeba karczemnego powietrza, dymu lulek, szczęku butelek, gwaru, przekleństw i odurzenia; Broor przypomniał sobie pierwszego swego opiekuna, — i uciekł od Rubensa.
Zawsze odarty, brudny, powalany, potłuczony, widział się wzgardzonym nawet od krewnych, nawet od najbliższych.
— O! — pomyślał — zbliżą się oni do mnie jak sobie kupię piękną suknię, oni chcą sukni, nie człowieka!
Poszedł, kupił piękną aksamitną suknię, ubrał się i wybiegł śmiejąc się na ulicę. A na ulicy obstąpili go przyjaciele i chwalili jego suknię. Krewni zbliżyli się, ściskali za rękę, patrząc na rękaw aksamitny, i jeden z nich zaprosił go na wesele. — Broor był tak czysto ubrany! cóż dziwnego!
Adrjan śmiejąc się w duchu szydersko, poszedł na wesele, lecz wśród bankietu porwał półmisek i oblał sosem swoją nową suknię aksamitną.
— Co robisz? — zawołano.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Poeta i świat.djvu/300
Ta strona została uwierzytelniona.