Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Poeta i świat.djvu/67

Ta strona została uwierzytelniona.

powierzchownością przynajmniej starają się być sobie zupełnie podobne. Odtąd niema zdań, ale jest opinja, niema poezji zapału, ale poezja formy; niema miłości, tylko jej powierzchowność wysznurowana, uformowana, nabożna, cnotliwa, skromna i zimna. Niema nic naturalnego a wszystko jest sztuką, miarą, cyrklem, prawidłem, regułą, teorją. Odtąd człowiek jest niewolnikiem względów światowych, które sam sobie kuje na kajdany i święcie nosi, kalecząc się i męcząc, a myśląc ogłupiony, że wszystko się dzieje, jak się dziać powinno!
Któż nie zna, pisał Gustaw w dzienniku swoich dumań, jednego rodzaju ludzi, przez który najbliżej pokrewni jesteśmy z małpami? To stworzenie ma twarz podobną do ludzkiej, głos człowieka, nos zadarty, czoło płaskie, usta szerokie, uśmiech głupi w ustach, i kawał gąbki na miejscu mózgu; ma wszystko człowiecze prócz woli — wola jego jest wolą naśladowania. Stąd można podobnych ludzi nazwać człowiekiem-małpą, i zastosować do nich nazwisko, które niegdyś zbyt szczodrobliwy Lineusz, nieostrożnie oddał małpom, zowiąc je Homo troglodytes. Ta rasa nie jest wyłącznie właściwą ani klimatowi jednemu, ani żadnej części ziemi; wszędzie jej pełno, wyradza się nawet z pospolitych ludzi. Cechą, po której się poznaje, jest ciągłe naśladowanie drugich; nic oni nie czynią sami przez się, mózg ich