go, a pani Barbara powiadała, że doktorowie i apteka tysiące czerwonych złotych kosztowały. Umarł w ostatku z ran poniesionych, zostawując wdowę i dziatki małoletnie z tą nieszczęsną sprawą w spuściźnie.
Naówczas to napisała właścicielka na książce: „Dar ducha świętego — męstwo”. Potrzebowała go w istocie, aby sama jedna podołać wszystkiemu, wychować dzieci, odzyskać im majątek, nie upaść pod brzemieniem, nie rozpłynąć się we łzach bezsilnych. Bóg pomógł czcigodnej, mężnej niewieście.
Po długiem, bezskutecznem procesowaniu się z Księciem Wojewodą, dało się coś przynajmniej z zagrabionej własności odzyskać, dzieci we Lwowie odebrały wychowanie i pokierowały się na świecie, — wdowa miała tę pociechę, iż umierając, spokojnie oczy zamknęła z uczuciem spełnionego obowiązku.
Na tej książce modliła się ona całe życie, a karty jej zapisane są prośbami do dzieci i wnuków, aby o duszy jej nie zapomniały. Można niemal śledzić na nich, jakiemi się karmiła modlitwami, bo niektóre stronice są więcej zużyte od innych...
Ileż to łez w czasie tego pobytu we Lwowie spadło na nie, gdy mąż chorował, ani wyzdrowieć, ani umrzeć nie mogąc, gdy lekarze z jednej, mecenasi i adwokaci z drugiej strony resztki mienia zabierali, gdy trzeba było swem męstwem i wiarą w Opatrzność starczyć na wszystko... kobiecie samej, jednej sierocie...
Pojmiecie łatwo, że książka ta — to relikwia, to najdroższa pamiątka. Przechodziła też z poszanowaniem z rąk do rąk i najstarszemu się dostała... Leży w niej także list pana Dłuskiego Józefa, ojca pra-prababki, w r. 1737 z Hołynki pisany do przyszłego zięcia, któremu
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Poezye i urywki prozą.djvu/12
Ta strona została uwierzytelniona.