Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Poezye i urywki prozą.djvu/61

Ta strona została uwierzytelniona.
Psalm.


Z ciemności ciszy, z brudnego barłogu
Myśl skołataną podnoszę ku Bogu:
Panie, dla czego strąciłeś tak nisko
Dając tłumowi mnie na pośmiewisko?
Ciało znękane ucisnęło ducha,
A litość Twoja na jęki me głucha!
Wiem ja, o Panie, że winy własnemi
Chłoszczą mnie grzechy i wgniotły do ziemi,
Lecz Tyś wszechmocny, gdy przepuścisz winę,
Panie — odżyję i marnie nie zginę.
Patrzaj — od kości odpadło mi ciało,
Na płacz łez, na jęk oddechu nie stało,
Wołam Cię rano, wołam nocą ciemną,
Panie, ulituj — zlituj się nademną!
Pierzchnęli wszyscy, którzy przy mnie stali
I duchem nędzni i sercami mali,
A nieprzyjaciel urąga się nędzy —
Panie — o Panie, przyjdź w pomoc co prędzej!