Nie dziwcie się smutkowi memu i tęsknocie,
Gdy serce me przeszywa ciosów, cierni krocie,
Gdy rozpaczą targane, miota się, — nie łudzi
Dłoń przyjazną odpycha i stroni od ludzi...
Niech litość — nie — pogardę, ten szał w was obudzi!..
O! przebaczcie mi wszysko, Bóg wam też przebaczy,
Jam biedny... ja upadam w tęsknocie, w rozpaczy,
Ja się tarzam, w boleści, jam oszalon sobą —
Serce mam w łzach, a duszę okrytą żałobą.
Ja sam nie wiem, co czynię, co myślę, co mówię.
Litością — nie pogardą leczcie serca wdowie.
Przebaczcie mi, gdy oczy zamykam, gdy stronię,
Kiedy słów słuchać nie chcę i odpycham dłonie...
Ja łaknę samotności, z wspomnieniami, w sobie,
Zamykam się wpół żywy, jako w martwym grobie,
Świat ciężki, uśmiech razi czcza mi wasza mowa,
Darujcie i odejdźcie... odejdźcie bez słowa...