Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pomywaczka.pdf/44

Ta strona została uwierzytelniona.

ale w lecie szukano tu powietrza wiejskiego, a ogrodnicy spekulowali, zasadzając owocowe drzewa i warzywa. Wśród tych sadów gdzie niegdzie mały parterowy domek, na letnie przeznaczony mieszkanie, wznosił się niepozorny i skromny. Wogóle małe te mieszkanka nie zwracały oczu wcale, nikt tam znaczniejszy jeszcze się nie osiedlił. W pośrodku prawie alei, po prawej stronie, jadąc od Waszawy, dosyć obszerny grunt opasywał w części mur, a w tyle wysoki parkan drewniany... Zamknięta prawie zawsze fórtka od alei nikogo nie nęciła, tak była prosta i niewykwintna. Od ulicy żadnego nawet domu widać nie było. Stał on w głębi otoczony drzewami na końcu alei z grusz i jabłoni, wyglądał jak uboga chatka ogrodnicza.
Nikt tam nie domyślał się mieszkańców, tak byli dobrze zakryci wśród zieleni, gałęzi i bujnych grząd ogródka... We dnie fórtka była szczelnie zamknięta a drugie wejście od Mokotowskiej uliczki, niedostrzeżone, niepozorne, służyło do codziennych stosunków z miastem... W tym domku o kilku pokoikach od roku już mieszkała Julia. Pani Lagrange uchodziła, za jej ciotkę, a Folino i de Santis nie wiedzieli wcale o stosunkach pięknej dzieweczki z księciem.
Stary Włoch wygadał się niepotrzebnie z uwielbieniem dla głosu nieznajomej dzieweczki z Ujazdowskiej alei i przez jego to paplanie o portrecie księcia Józefa, wiszącym w pokoju jej, odkryto Julki mieszkanie.
Wszakże, wiedząc nawet, gdzie się ukrywała, niełatwo było się tam dostać... Pani Lagrange, surowa i podejrzliwa, obawiała się i księcia i strzeżonej przez się dzieweczki i intryg miejskich, któreby spokojny jej byt zachwiać mogły. Fórtka od alei otwierała się tylko na wieczorną przechadzkę, a od ulicy dla służącej i ogrodnika. Klucze zawsze prawie nosiła przy sobie sama Lagrange. Julka, której w tem zielonem gniazdeczku było dobrze, wcale nie utyskiwała na zamknięcie i odosobnienie, ciężyło ono nieco Francuzce tylko, ale powoli przywykała do niego.
Nazajutrz koło południa u drzwi od ulicy zadzwoniono natarczywie; trafiało się to często przez omyłkę szukających kogo innego, ale tym razem zakwefiona kobieta wyraźnie za-