Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 1.djvu/134

Ta strona została uwierzytelniona.

128
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

w swe dłonie: czytałem, cieszyłem się serdecznie; witam w panu poetę, witam pisarza, i przyszedłem z uściskiem braterskim przynieść mu słowo otuchy, którego wiem niestety! potrzebę i znaczenie, bo mi go zawsze brakło, bom na ten brak przebolał srodze! Wszystko, coś mi dał, umieszczę w Noworoczniku... dasz się poznać... pójdziemy daléj... ale wyspowiadaj się pan trochę przedemną...
Spowiedź poszła łatwo przed człowiekiem, który współczuciem obudzał ufność i wywoływał wdzięczność. Stanisław wypowiedział mu z ochotą, i życie, i myśli, i pragnienia, i nędzę nawet swoją, którą jak ranę wstydliwą przed drugimi ukrywał.
Professor Hipolit zasłuchał się smętnie, ale pod koniec znowu mu się twarz rozpromieniła, bo długo nie umiał być jeszcze smutnym, choć wesołość nawet miał poważną i jakimś pięknym tchnącą spokojem.
— Stare to dzieje, rzekł powoli: znana kistorya, od któréj się zawsze poczyna wszelkie życie pracownika na polu myśli. Któż nie cierpiał, nie bojował, nie walczył, nie padał, nie podnosił się, i za każdém dotknięciem ziemi jak Anteusz sił nie nabierał nowych? Jeżeli w tobie tleje święty ogień zesłańca, który gwiazdę wiodącą go do celu widzi dzień i noc przed sobą, jeśli nie przypadek i chwilowa gorączka, ale powołanie słowa bożego prowadzi cię na boleści dla pożytku ludzi, którzy wzgardzić tobą i zdeptać cię mogą.. przetrwasz wszystko, przebolejesz nieprzebolane, zmartwychwstaniesz zabity szydertwem i oplwany pogardą, pójdziesz i pójdziesz, a nic cię nie wstrzyma... Kto wie? może z wielkich wysiłków twoich tylko jedna kropla potu będzie nasionkiem dla przyszłości, może z ogromu zabójczéj pracy jedno tylko słowo zostanie