Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 1.djvu/148

Ta strona została uwierzytelniona.

142
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

księgarskim, gdzie często siadał pisać recenzye ledwie rzuciwszy okiem na dzieło. W towarzystwach bywał mało, a kobiet nie cenił, bo tych, które znał, szacować nie mógł, a któreby mógł szacować, nie znał. Stary rozpustnik, nie mogąc inaczéj przedłużyć młodości, dokazywał jeszcze językiem, i zalawszy gardło, lubił deklamować wierszydła w rodzaju Pirona i Węgierskiego, które swojego czasu uchodziły za arcydzieła toku, języka i dowcipu.
Wielki przyjaciel tych, co go poili, jutro był gotów za poczęstunek stanąć przeciwko nim z epigramatem lub najostrzejszą krytyką. Dodajmy dla charakterystyki jego, że gdy z obowiązku najemnika literackiego wypadło mu chwalić, jak naprzykład w nekrologu lub sprawozdaniu dla nakładcy, gorzéj mu się to daleko udawało niż szyderstwo i dowcipowanie. Nizał słowa, napychał niemi wiersze, wydymał artykuł wiatrem, ale to wszystko razem puste było, czcze i zimne. Przeciwnie, szarpiące jego krytyki wiele miały soli i humoru. Człowiek ten naówczas uchodził za najwyższego niemal sędziego w rzeczach literatury. Było to po pamiętném przesileniu romantyczném, w którém nowa szkoła plac boju otrzymała, a choć Iglicki klassykiem był zakamieniałym i pod starość ani mógł, ani myślał się zmienić, ostał się jakoś sam jeden może na ruinach, których bronił bezsilném błaznowaniem, zręcznie wykpiwszy się w czasie boju i wykręciwszy sianem. A że ogół więcéj zawsze wierzy w gotowe i już zrobione reputacye, niż w nowe potrzebujące z jego strony rozbioru i samoistnego sądu, Iglicki utrzymał się przy swojéj. Zmienił trochę koloryt stylu, ustąpił trochę z klassycyzmu, i choć niekiedy potajemnie