Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 1.djvu/168

Ta strona została uwierzytelniona.

162
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

Nazajutrz zaraz pomiarkowawszy się, pan Adam przysłał szukać kuzynka, zapraszając go do siebie; ale sam Stanisław tyle miał mocy nad sobą, że pod pozorem choroby, wstrzymał się od powtórzenia odwiedzin. Nieco uspokojony Szarski, powrócił do kamienicy Dawida Białostockiego, rozwiedziony z przeszłością, z rodziną, ze wszystkiém co mu było najdroższe, ale nie mogąc się pozbyć oblegających go wspomnień.
Tymczasem w literackiém jego życiu coraz się mnożyły wypadki, a wkrótce ukazująca się w piśmie peryodyczném, naówczas jedyném, recenzya Noworocznika, która wiele w Wilnie narobiła hałasu, była jedném z najważniejszych zdarzeń. Stanisław domyślił się łatwo autora po epigrafie: Na bezrybiu i rak ryba, który się professorowi Iglickiemu wyrwał z ust na wieczorze u państwa Ciemięgów, a tu został powtórzony nieostrożnie. Sprawozdanie to z nowéj książki pełne było dowcipu, złośliwe, szyderskie, czepiało się wszystkiego, czego uczepić się mogło, nawet okładek i litografii. Każdy tam coś znalazł dla siebie, i Szarskiego próby dość surowo osądzone zostały. Inaczéj być nie mogło. Talent, który zarazem w kilku objawiał się rodzajach, dawał wyborny pochop krytyce: tłómaczeniu z Goethego wyrzucano i wybór przedmiotu, i wykonanie, i że było tłómaczeniem; elegii, że była za płaczliwa, że mogła być naśladowaniem i t. p., i t. p.
Sonety Bazylewicza szczególniéj zajadle wygwizdane zostały, a że autor recenzyi łatwo mógł po nich jeździć... pozwolił sobie do sytu i przesytu. Numer ten gazety przychodził z rąk do rąk przez dni kilka, i byłby może wielkie na Stasiu zrobił wrażenie, gdyby świeża boleść nie zdrętwiła go na wszystko.