Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 1.djvu/174

Ta strona została uwierzytelniona.

168
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

spojrzeć na młode pisklę, które mu podawano, nie bez przyczyny może obawiając się wpuścić do księgarni jednego młokosa, bo za nimby drudzy hurmem się cisnęli. Oprócz tego było w charakterze zakładu, w jego zwyczajach, łożyć tylko na księgi uczone, poważne, powolnego, ale pewnego odbytu; a drukarnia wciąż była zajęta tłoczeniem dzieł, których wielka część wprawdzie poszła na makulaturę, lecz reszta jakożkolwiek się rozprzedała i korzyść przyniosła, większą literaturze i nauce niż wydawcy.
— Ale dajże mi waćpan pokój! rzekł starzec do Szczerby (bo Stanisław pozostał w ulicy z wielkiego strachu): to nie moja rzecz! Gdybym takie pisemka chciał drukować, papieruby mi wkrótce zabrakło! Może to być prześliczne, ale cóż mi z tego? Autor nie ma imienia, nie jest ani professorem, ani sławnym człowiekiem... Ruszaj z Bogiem do hazardowniejszych...
Ponieważ ówczesny księgarz akademii był ostatnią brzytwą tonących, nie poszli do niégo wprost dwaj młodzi pielgrzymi, ale po namyśle zwrócili się jeszcze szczęścia spróbować u Marcinowskiego, który wydawał Kuryera Litewskiego, Dziennik Wileński, a niekiedy ważył i na pomniejsze dziełka. Tu jednak do głowy domu przystąpić było trudno, a po długiém oczekiwaniu, gdy przypuszczono Szczerbę, pan Marcinowski śmiać mu się począł w oczy.

    w chwili jednéj, w chwili danéj, nie kreślił żywota jego, nie mógł wspominać o zasługach; a czując, że ta jednostronność obrazka dać może powód zupełnie fałszywym wykładom, uroczyście oświadcza, że nie chciał bynajmniéj dotknąć zacnego naczelnika domu, który stał na czele księgarstwa krajowego.