raziście. Śmiejmy się z tego, kto sądzi, że tak jest mocen w sobie, iż go nic pożyć, zmienić i wyszczerbić nie potrafi... Wszystko jest zaraźliwe: mądrość, głupstwo, słabość, siła, odwaga, męztwo i miłość. Wszyscy działamy i wszyscy oddziaływamy nawzajem, a w tém krzyżowaniu się strumieni woli, siła Opatrzności rozrządza każdym prądem, chwilą i czynem mimowolnym. Nie dziwujmy się, gdy ktoś z bojaźnią pogląda na zbliżanie się istoty skalanéj do czystéj, chociażby ust nie mogła otworzyć, ani się rozpościerać z zepsuciem: we wzroku, w głosie, w ruchu są jakieś niepojęte objawienia złego — a kto je nosi w sobie, ten niém tchnąć musi. Każda namiętność przebija skorupę człowieka i na wierzch wyrasta; każda myśl skryta i najskrytsza błyska w oku; każde uczucie się przebija przez usta milczące. Moralista, któryby miał cierpliwość rachuby i obserwacyi potrzebną, ściśle wziąwszy, z dwóch danych charakterów i położeń mógłby wskazać z góry konieczną kombinacyi wynikłość.
W starości ta siła zmniejsza się, bo człowiek jak żółw zamyka się pod stwardniałym puklerzem swojéj przeszłości; tu już dłuższego potrzeba czasu na przyjęcie i sprawienie wpływu. Ale w dzieciństwie i młodości modyfikacye idą niezmiernie szybko i cudownie, tak, że niekiedy po latach zetknięcia, najsprzeczniejsze charaktery i fizyognomie wzajemnie coś od siebie zapożyczają. Fizyologowie uważali to dawno, że po długich latach małżeńskiego pożycia przekształcają się nawet twarze, dochodząc do jednego typu; jam nieraz się przekonał, że w dzieciach obcowanie z piastunkami tenże sam skutek wywiera.
Wybór więc towarzyszów i towarzystwa w młodości
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 1.djvu/182
Ta strona została uwierzytelniona.
176
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.