samo tylko było potrzebne i jedno wsławić go mogło... tamten wskazywał coś koniecznie do naśladowania, drugi zastrzegał czego powinien unikać, a każdemu się zdawało, że on tylko na prawą drogę naprowadzić potrafi.
Jednego poranku Szczerba zdyszany wpadł do stancyjki przyjaciela, i kazał mu się co najrychléj ubierać; miał twarz rozpromienioną, zacierał dłonie.
— Ale czegoż chcesz odemnie Pawle? zapytał zrywając się niespokojny Stanisław.
— Przynoszę ci wielce zagadkowe, ale mogące być korzystném żądanie księcia Jana...
Szarski się mocno zarumienił, przypomniawszy to imię, które mu rzucił Hipolit, na widok młodego mężczyzny siedzącego w powozie z Adelą.
— Czegoż on chce odemnie? rzekł Stanisław dość niechętnie.
— Ot... nie wiem doprawdy... odparł Szczerba po namyśle. Wczoraj tylko przysyłał kogoś, sądząc, że jeszcze stoisz z nami, i żąda się widzieć z tobą... Naznaczył ci godzinę ranną, ubieraj się więc i idź do niego.
Szarski głęboko namyślać się począł, ale w końcu postanowił pójść, i dowiedziawszy się o mieszkaniu księcia Jana, posunął się śpiesznie ulicą Zamkową, pożegnawszy u bramy poczciwego Pawła, który już roił sobie, że to spotkanie jakieś szczęśliwe skutki dla młodego Szarskiego pociągnąć za sobą może.
Książę Jan mieszkał w ładnéj kamieniczce, którą sam całą zajmował; należał bowiem do kwiatu arystokracyi i najlepszego towarzystwa i żył stosownie do społecznego swego stanowiska. Sierota, wychowany przez opiekunów, ale ze staraniem największém, bo
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 1.djvu/189
Ta strona została uwierzytelniona.
183
POWIEŚĆ BEZ TYTUŁU.